Grupa: Użytkownik
Posty: 16 #517309 Od: 2010-4-10
Ilość edycji wpisu: 1 | Napisał Pan, że 90 proc. pacjentów kiedyś wraca.
Nie wiem.
Bo ktoś wreszcie zrozumiał, co myślą i czują, a nie atakował wspierającymi gadkami, które trafiają jak kulą w płot. Wreszcie wiedzą, że przy kimś mogą być sobą i nie ma ściemy, nic nie wisi w powietrzu. Mogą się ze mną pokłócić i ja się nie obrażę.
To, że obcy człowiek, terapeuta, się z nimi zgadza, powoduje zgrzyt w ich utrwalonej przez lata machinie mentalnej.
Dziennikarze i inni terapeuci się trzęsą - co, jeśli stanie się coś złego, jeśli się pogorszy itd. A co, jeśli stanie się coś wspaniałego? Czy jesteście otwarci na taką możliwość?
Czytałam w Pana książce o kobiecie, w której sukienkę wytarł Pan buty. To już było przegięcie.
Ona miała tendencje samobójcze. Była młoda, ładna i kompletnie bez życia. Akurat lał deszcz, kiedy przyszła na pierwszą sesję. Zapytałem ją, czy czuje się jak szmata. Przytaknęła. Wtedy z dobrotliwym uśmiechem na twarzy wytarłem buty w jej elegancką sukienkę. Siedziała właściwie obojętnie, tylko płaczliwym tonem poprosiła, żebym przestał. Ale przyszła na drugą sesję. Wtedy lekko ją kopnąłem. Na trzeciej sesji mi w końcu oddała.
To była jej droga wyjścia. Zamiast kierować agresję na siebie, skierowała ją przeciwko mnie. W końcu wyrzuciła złość skierowaną do męża, który ją zdradził i zostawił. Terapia prowokatywna skupia się tylko na zachowaniu?
Tak, to bardzo behawiorystyczny nurt. Oparty na emocjach, postawach i schematach.
|